czwartek, 2 lutego 2012

Glam Wear Glossy Colour

Lakiery kupuję pod wpływem impulsu. Po prostu widzę go na półce i nawet nie wiem jaki cudem już stoję z nim przy kasie. Tak też było z tymi lakierami Bell Glam Wear Glossy Color. Pierwszy był różowy - kupiony wiosną zeszłego roku. 

Kiedy pierwszy raz pomalowałam nim paznokcie byłam zachwycona. Mocny, nasycony, piękny kolor. Ekstremalnie kryjący. Bardzo się spieszyłam na spotkanie i nałożyłam jedną warstwę która w  zupełności wystarczyła by pokryć paznokcie jednolitym kolorem.

Oczywiście szybko wróciłam po inny kolor, i tak od czasu do czasu sięgam po nie w drogerii. Krycie przy ciemniejszych kolorach jest równie dobre ale z racji kontrastu koloru i naszych cielistych paznokci wymaga dwóch bardzo cienkich warstw. To genialne lakiery ich koszt to około 11 zł. Na moich paznokciach utrzymuje się 3-4 dni a to baaardzo dużo jak na mnie.

Jedyny minus który dla niektórych może być plusem to dość duży pędzelek. Dobrze pokrywa paznokcie lakierem ale ciężko nim manewrować przy skórkach. Ponadto lakier po półtora roku zgęstniał ale to chyba żadna ujma bo to szmat czasu.









środa, 1 lutego 2012

Seriale - Part 1



Lubię oglądać seriale!  Wybieram seriale które zwyczajnie mnie wciągają i po prostu nie mogę przestać ich oglądać. Czekam na kolejne serie, odcinki. Mój ukochany serial który kilkakrotnie oglądnęłam od deski do deski to  Dr. House. 

Niesamowita fabuła, skomplikowana postać Dr Housa, dziwne, ciężkie do określenia relacje międzyludzkie. Nic nie jest tu prze kolorowane, cukierkowe czy sztuczne. Bywa mrocznie, ciężko ale i zabawnie. Jest to najgenialniejszy serial jaki w życiu widziałam. I love Doktor House !




Jak poznałem Waszą matkę? To fajny amerykański sitcom za którymi z reguły nie przepadam gdyż są nieco głupkowate. Serial mimo śmiesznych czasem banalnych żartów porusza również kwestie relacji kobieta - mężczyzna.

Ted - to właśnie on jako narrator  całego serialu opowiada w 2030 roku swoim dzieciom jak poznał ich matkę oraz różne przygody jego paczki przyjaciół. Śmieszny, przyjemny, fenomenalnie napisany scenariusz - dużo retrospekcji, zmian czasów które łączą się w istotną całość.

Genialne postaci i dużo gwiazd show biznesu. Gościnnie możemy zobaczyć tam wiele ciekawych twarzy, była już Jennifer Lopez, Britney Spears, Katy Perry. Będzie więcej! Oglądajcie.

       


Na kolejny serial wpadłam przypadkiem. Leciał w telewizji gdy sprzątałam i tak okropnie się wciągnęłam,że oglądnęłam 4 serie w internecie w ciągu dwóch tygodni. Czekam z niecierpliwością na koleją serię.

"Czas honoru" jest opowieścią o losach grupy młodych polskich oficerów - tzw. "cichociemnych" skoczków - zrzuconych na teren okupowanej Polski 16 lutego 1941 roku.

Bardzo dobry serial, niesamowite zdjęcia, plenery, miasta zachowane w czasach wojenny, doskonałe stroje, świetni aktorzy - to sfera techniczna. Poza tym dużo emocji, miłość, honor. Polecam każdemu kto nie oglądał. I wcale nie musicie lubić filmów o tematyce wojennej!



To jeszcze nie koniec!
Część druga już niedługo!






poniedziałek, 30 stycznia 2012

Integra.


Inglot pamiętam jeszcze za czasów małolata. Pierwszy lakier do paznokci kupiłam w Inglocie za całe 10 zł w kolorze mlecznym. Potem zaczęło się lakierowe szaleństwo! W tym momencie już tak nie szaleję gdyż cena podniosła się o całe 100 %. Choć posiadam dwa ulubione kolory z Inglota które kupuję tylko jak mi się skończą - ale o nich kiedy indziej. Dziś czas na cienie z serii Integra. Koszt ich to 20 zł (kiedyś 15 zł) tak więc za 20 zł dostajemy solidne opakowanie, które może spaść milion razy i nic się nie stanie , trzy perłowe cienie w wybranych kolorach. 


Paletkę tą kupiłam z myślą o makijażu codziennym dlatego też wybrałam nieco neutralne kolory. Każdy cień posiada inny kolor i inne drobinki.
Wersja S z małymi drobinkami - genialny ciemny brązowy kolor, idealny do przyciemnienia powieki w zewnętrznych kącikach, lub nałożenia cienkim pędzelkiem jaki liner
Wersja L z dużymi drobinkami - jasny, ładny odcień do rozświetlenia całej powieki. Niestety drobinki są zbyt duże, osypują się. W zasadzie nie używam tego cienia w ogóle.

Wersja N perła naturalna - mój ulubiony kolor! widać zresztą po zużyciu. Genialny kolor do tworzenia wrażenia głębi oka!  Kładę go w załamanie oka pędzlem z H&M który ma idealny kształt do tego typu zadań. Świetny duet!


Niska cena, łatwa dostępność, ładne kolory, porządne opakowanie to główne zalety tych cieni. Mają jednak jedną słabą stroną choć dość istotną - otóż są dość nietrwałe. Mam tłuste powieki i na bazie trzymają się rewelacyjnie. Beż użycia bazy niestety zbierają się w załamaniach, znikają, rolują. Nie ma produktów idealnych a baze pod cienie używam tak czy siak bo powieki mam tłuste i żadne cienie nie trzymają się cały dzień. Jeżeli ktoś nie ma tego problemu myślę,że sprawdzą się idealnie. A pędzel z H&M'u ? Jeszcze go nie macie? To biegiem! Jest genialny!

Z serii - PODKŁADY.

Jestem szczęśliwą posiadaczką cery tłustej! Pomyślicie pewnie, "szczęśliwą? co ona gada?" ! Na starość jako posiadaczka takiej cery będę miała mniej zmarszczek ale póki co borykam się z zaskórnikami, niedoskonałościami, przebarwieniami po trądziku i nadmiernym wydzielaniem łoju na całej twarzy, nie tylko w strefie "T". Czyli nie jest tak pięknie i świetlanie jak przedstawiłam to na początku tego posta.

Jako nastolatka i później jako młoda kobieta (którą nadal jestem) miałam okropny trądzik zaskórnikowo- ropno-gulowo-wulkanowo-ble! leczyłam się na wiele możliwych sposobów i w końcu po kilku latach się udało! Tak czy siak, jako taką skórą cieszę się dopiero drugi rok i posiadam mnóstwo przebarwień potrądzikowych, zaczerwienień. Ponadto od czasu do czasu coś mi wyskoczy na twarzy i muszę z tym sobie jakoś radzić. Mój podkład musi być kryjący! Póki co nie znajdziecie w moim spisie podkładu lekkiego, niekryjącego, nawilżającego - choć mam nadzieję,że to się w końcu zmieni.



Przedstawiam Wam moich przyjaciół, jedynych bardziej wiernych i solidnych, innych zdradliwych i fałszywych. To nie wszystkie podkłady kryjące których używałam, w tym gronie brak Vichy Dremablend oraz Max Factor Lasting Performance. Na moim blogu zrecenzuje każdy z tych produktów. Mam nadzieję, iż moje recenzje będą przydatne. Zaczynamy!


Na pierwszy ogień jeden z moich nieprzyjaciół. Pharmaceris F - Delikatny fluid intensywnie kryjący SPF 20. 

Otóż początkowo bardzo się polubiliśmy,lecz z naszej późniejszej miłości została tylko nienawiść.

Po stosowaniu Vichy Dermablend który był koszmarnie drogi postanowiłam znaleźć coś tańszego. Jego odpowiednikiem miał być ten apteczny podkład z Pharmaceris - cena 36 zł.

Wybór kolorów jest bardzo ograniczony, w gamie mamy tylko 3 odcienie. Ivory-Kość słoniowa Sand-Piaskowy Bronze-Brązowy . Filtr 20 to ogromny plus! Higieniczne opakowanie, miła w użyciu pompka. Posiadałam dwa pierwsze. Pierwszy zbyt jasny - trochę różowy, drugi - odpowiedni na lato, choć nieco pomarańczowy. Główna cecha o jaką mi chodziło to krycie - i tutaj sprawdza się on dość dobrze. Dobrze się rozprowadza, jak krem - aplikacja możliwa dłońmi lub pędzlem. Przyjemne krycie, możliwość jego budowania poprzez dokładnie warstw produktu. Makijaż w chwili wykonania, po oczywistym utrwaleniu pudrem sypkim, IDEALNY! 


Niestety po kilku godzinach, nie mam na myśli całego dnia, lecz dwie,trzy godziny, zamienia się w koszmar. Po pierwsze nieco ciemnieje, nabiera różowych lub pomarańczowych tonów w zależności od odcienia. Wchodzi w załamania na czole, przy oczach. Skóra bardzo szybko się przetłuszcza nawet przy użyciu skrobi a pragnę nadmienić,iż po skorbii nie świecę się do wieczora.  Łatwo się ściera - to głownie z tytułu jego oleistej konsystencji na twarzy. I co najważniejsze i najgorsze - waży się w dziwny sposób, odłącza od skóry, nie wtapia się w nią. Podkreśla ewentualne suche skórki. Na nosie tworzy skorupki - po prostu oddziela się od skóry - może to wina filtra, który jest w nim zawarty?


Efekt maski murowany - choć to zdarza się bardzo często przy kryjących podkładach ale coś za coś! Jestem z niego jednak niezadowolona, na pewno nie nadaję się do skóry tłustej. Myślę,że dziewczyny z suchą cerą będą z niego zadowolone bo ładnie kryje, natłuszcza nieco skórę i posiada filtr. Ja niestety będę go omijać szerokim łukiem! Jakieś pytania? PISZCIE!
Pozdrawiam








wtorek, 27 grudnia 2011

Chwila.

Czas na herbatę. Jak to śpiewa Stare Dobre Małżeństwo "herbata czarna myśli rozjaśnia" i tak miałam plan rozjaśniać moje myśli przy wieczornej herbacie... ale właśnie zadzwonił telefon. 

Polecam Wam tą herbatę z Five O'clock, ma niesamowity aromat i smakuje jak połączenie pierniczków, pomarańczy z goździkami i wino grzane.

Wychodzę więc na miasto ze znajomymi i mam zamiar pić pyszną czekoladę na gorąco! Uwielbiam !

 

Brzuchy do góry!

Po świątecznym obżarstwie i lenistwie na samą myśl o siedzeniu w domu robiło mi się słabo, więc dzisiaj rano wybrałam się z moim psem na spacer. Plany miałam wielkie - długi spacer, bieganie ale pogoda pokrzyżowała moje plany i po 30 minutach musiałam biec do domu.


Legginsy, bawełniana koszulka, ciepła bluza, lekka kurtka i wygodne buty. Na spacery lubię ubierać się wygodnie, szczególnie jeśli wiem, że będę biegać po chaszczach i krzakach z moim psiakiem w poszukiwaniu zagubionej piłki.

Kurtka którą mam na sobie pochodzi ze sklepu DECATHLON. Bardzo lubię ten sklep. Każdy dział ma tak zwany Produkt Niebieski - to produkt firmy Decathlon -  najtańszy ze wszystkich produktów z danej kategorii. Długo nie trzeba było mnie przekonywać,że te produkty są godne uwagi i bywają dużo lepsze od droższych artykułów. 

Rolki, paletki, piłka do siatkówki, okularki pływackie, maska do nurkowania, dres, polar na narty, rękawiczki narciarskie, czapka.. myślę,że to nie wszystko co mam z Decathlonu. 

Czasem zdarza się,że chcemy spróbować nowego sportu ale nie wiemy czy nam się spodoba warto wtedy zaopatrzyć się w akcesoria z tego sklepu.




Pod choinką wśród prezentów znalazłam mój wymarzony prezent - smarfon HTC. Marzyłam o nim ponieważ jest  to urządzenie  które może zastąpić nam wszystko. Mam w nim dostęp do Facebooka, przed wyjściem z domu nie muszę włączać laptopa by sprawdzić o której mam autobus czy tramwaj ponieważ ich rozkład mam na ekranie. Myślę,że daję on mnóstwo możliwości które codziennie będę odkrywać.

Genialną darmową aplikacją którą miałam okazję testować na dzisiejszym spacerze jest Endomondo. Umożliwia nam ona "oglądanie pokonanych przez nas tras, analizę treningów, a także śledzenie na żywo aktualnie trenujących znajomych! Możemy również rywalizować ze znajomymi "


poniedziałek, 26 grudnia 2011

Afrodyzjak.

Całe życie marzyłam o prysznicu, choć oczywiście jak na złość miałam wielką wannę, której nienawidziłam napełniać. Kąpiele nie dają mi zbyt wiele radości choć wiem,że mają wielu fanów. Ja zdecydowanie wolę szybki prysznic. Jednak szybki prysznic w wannie to nie to samo co w kabinie więc zdarza mi się wziąć długą kąpiel,ale jak kąpiel to tylko wielką pianą.

Produktem który umila mi ten czas i tworzy mnóstwo białej piany jest olejek do kąpieli firmy BIELENDA. Jestem szcześliwą posiadaczką wersji różowej.

 
- Zalety -
  •  przepiękny zapach, Piżmo & Jaśmin - chyba możecie sobie wyobrazić jak fenomenalny zapach mamy w całej łazience, dodatkowo na skórze nie jest intensywny, to dla mnie plus bo nie gryzie się z perfumami
  • ogromna piana, miałam okazję używać kilku takich specyfików i żaden nie tworzył takiej ogromnej ilości piany, zabawa gwarantowana! 
  • poręczne opakowanie, łatwo się nim posługuję
  • stosunek ceny do wielkości - 13 zł - 400 ml !
                                                                 
                                                                     - Wady -
  • olejek ?! to zwykły żel, producent obiecuje nawilżenie ale to oczywista bzdura.
  • oprócz miłych doznań nie robi nic, nie pielęgnuje, nie natłuszcza.

Generalnie to fajny produkt dla zmysłów, nie dla ciała. Idealny na zimowe wieczory, relaksujące i długie kąpiele gdyż piana nie opada i można się nią bawić godzinami, nawet jeżeli nie lubimy leżeć w wannie. Polecam!